II Rabi Jehoszua ben Lewi powiada: — Bóg gotów jest podarować cadykom na tamtym świecie trzysta dziesięć światów, jak powiada Salomon w Przypowieściach: „Darząc bogactwem tych, którzy mnie miłują”.
Czytaj więcejBiedny człowiek zaczął prosić arcykapłana: — Czcigodny arcykapłanie, codziennie łowię cztery gołębie.
https://www.beautysystem.pl/pl/p/Elektryczny-fotel-kosmetyczny-Mazaro-BR-6672-Miodo/1795 - Pragnę ukazać jeno to, co moje, i moje z natury; gdybym posłuchał mej wnętrznej myśli, byłbym, na los szczęścia, przemawiał tylko sam swoim głosem.
A kiedy student Anzelmus wpatrywał się w krzaki i drzewa, jakby długie jakieś przejścia rozprzestrzeniały się w dal. Tu począł gorączkowo mieszać łyżeczką w kawie, a Połaniecki, który był bardzo żywy, zerwał się i rzekł: — A ty bestyo jedna A cóżeś to gadał przed kilku miesiącami, że pyrgasz do Włoch, bo tam ciebie nikt nie kocha, ani ty nikogo nie kochasz. HOLOFERNES Szkoda, że dzisiaj za późno już na to z intencją: Ano pomyślim przy zachodzie słońca. Mości pomagać będę. Pruskie rządy są pod względem moralnym i politycznym haniebne, ale Prusacy są dobrymi administratorami. I jął popijać z wolna, oddychając przy tym głęboko i spoglądając na staw i za staw, hen, na czarne i sine bory ciągnące się, jak okiem dojrzeć, po drugim brzegu.
Bóg, który to usłyszał, tak zawyrokował: — Za to, że dzieci Koracha wysoko cenią pokój, obdzielę ich pokojem, a po śmierci swego ojca Koracha one będą żyły wiecznie.
Czas się wlecze. Widok ich dreszczem mógł przejąć najodważniejsze serca, był to bowiem sam kwiat i wybór rycerstwa. Każdy trzymał na długim drążku płonące łuczywo osadzone w rozszczypanym tego drążka końcu. Zrazu rodzina dociekała bezskutecznie, kto mógł być ów inny. — Uderzyłaś mnie jak obuchem po głowie — rzekł starzec. Odtąd jesteś królem tego zamczyska. Zdarzyło się wszelako w wojnie przeciw Hannibalowi, iż pobudzeni przykładem ofiarności ludu rzymskiego żołnierze i rotmistrze zrzekli się żołdu; w obozie Marcella zwano Najemnikami tych, którzy, go pobierali. Judyta przyjęła jego zaproszenie z wielką ochotą. Rzecz sprowadzała się do tego, że nie widując jej, nie mogłem jej nadal kochać, siebie zaś kochać nie przestałem, albowiem moje codzienne związki z samym sobą, inaczej niż tamte, które łączyły mnie z Albertyną, nie zostały zerwane. Hrabina dziwiła się memu oczytaniu, które zawdzięczałem bibliotece garbuska, a guwernantka, panna Klementyna, po prostu zachwyciła się mną. Tak samo konie, które prowadzi się w ręku, czynią różne skoki i wybryki, zawsze wszelako jeno na odległość uzdy.
Każdy język ma dużo takich pożyczonych wyrazów. Grabowski zamyślał wówczas o założeniu pisma literackiego w Warszawie i w tym celu tam się wybierał; Goszczyński, przeczuwając nadchodzącą burzę rewolucyjną, postanowił na zawsze opuścić Ukrainę i przenieść się na stałe do Warszawy, towarzyszył więc znowu Grabowskiemu, ale tym razem już pod własnym nazwiskiem. — Z wyborną nowiną przychodzę — mówił, czule ściskając mnie za rękę. Czułem potrzebę powiedzenia Anielce jakiegoś dobrego słowa, któreby ją uspokoiło, krępowała mnie tylko obecność ciotki; lecz po chwili pomyślałem, że właśnie lepiej będzie, gdy przy ciotce powiem jej to, co chcę powiedzieć, więc przed drzwiami, wiodącemi do pokoju pani Celiny, zatrzymałem się i rzekłem: — Daj mi rękę, siostrzyczko kochana… Anielka wyciągnęła do mnie dłoń. Tenże żołnierz znalazł sakiewkę z pieniędzmi, która wypadła z rąk mordercy, kiedy zamierzał uciec. Sopliców czyż nie równe Tęczyńskim zaszczyty Krwią, herbem, wierną służbą Rzeczypospolitej Jak łatwo może człowiek popsuć szczęście drugim W jednej chwili, a życiem nie naprawi długim Jedno słowo Stolnika: jakże byśmy byli Szczęśliwi Kto wie, może dotąd byśmy żyli, Może i on przy swoim kochanym dziecięciu, Przy swojej pięknej Ewie, przy swym wdzięcznym zięciu, Zestarzałby spokojny, może wnuki swoje Kołysałby… Teraz co… Nas zgubił oboje I sam… i to zabójstwo… i wszystkie następstwa Tej zbrodni, wszystkie moje biedy i przestępstwa… Ja skarżyć nie mam prawa: ja jego morderca, Ja skarżyć nie mam prawa: przebaczam mu z serca, Ale i on… Żeby już raz otwarcie był mnie zrekuzował… Bo znał nasze uczucia… Gdyby nie przyjmował Mych odwiedzin: to kto wie może bym odjechał, Pogniewał się, połajał, w końcu go zaniechał; Ale on, chytrze dumny, wpadł na koncept nowy: Udawał, że mu nawet nie przyszło do głowy, Żeby ja mógł się starać o związek takowy A byłem mu potrzebnym: miałem zachowanie U szlachty i lubili mnie wszyscy ziemianie: Więc on niby miłości mojej nie dostrzegał, Przyjmował mnie jak dawniej, a nawet nalegał Abym częściej przyjeżdżał; a ilekroć sami Byliśmy, widząc oczy me przyćmione łzami I pierś zbyt pełną i już wybuchnąć gotową, Chytry starzec, wnet wrzucił obojętne słowo O procesach, sejmikach, łowach… Ach, nieraz przy kieliszkach, gdy się tak rozrzewniał, Gdy mię tak ściskał i o przyjaźni zapewniał, Potrzebując mej szabli lub kreski na sejmie, Gdy musiałem nawzajem ściskać go uprzejmie: To tak we mnie złość wrzała, że ja obracałem Ślinę w gębie, a dłonią rękojeść ściskałem, Chcąc plunąć na tę przyjaźń i wnet szabli dostać; Ale Ewa, zważając mój wzrok i mą postać, Zgadywała, nie wiem jak, co się we mnie działo, Patrzyła błagająca, lice jej bledniało; A był to taki piękny gołąbek łagodny I wzrok miała uprzejmy taki tak pogodny Taki anielski, że już nie wiem, już nie miałem Odwagi zagniewać jej, zatrwożyć — milczałem. Kiedyśmy szli na wojnę, tyś ją kobieciną Młodą w domu zostawił, u piersi z chłopczyną, Który dziś już w poważnych mężów wstąpił grona. Razem wziąwszy, nie tyle cenię rzetelność mych ludzi, ile lekce sobie ważę szkodę, jaką mogą mi wyrządzić. Ale w końcu papuga przybiła kocura krzepkimi skrzydłami do ziemi przeszywając go i trzymając mocno pazurami, że aż w strachu śmiertelnym miauczał i wrzeszczał okropnie, ostrym dziobem wykłuła mu żarzące ślepia, aż wytrysnęła z nich piana ognista. Włos litewskiego ludu, biały albo płowy, Pozłacał się jako łan dojrzałego żyta; Gdzieniegdzie kraśna główka dziewicza wykwita, Ubrana w świeże kwiaty albo w pawie oczy I wstęgi rozplecione, ozdoby warkoczy, Śród głów męskich jak w zbożu bławat i kąkole. Daję mu na to moje słowo. jak odkleić naklejkę z szyby samochodu
Wśród odmian drugiego rapsodu tego poematu znajduje się obszerna, licząca trzydzieści pięć oktaw, relacja Rapsoda o okrucieństwach Popiela.
— Jest Pajęczyna — A ja. — To go szkoda. Żyli w zgodzie i harmonii. Opanowała mnie właśnie jedna z chwil owego wahania się i głupiego postanowienia. Jeśli to mają być te osławione wizje, to wolałbym nic nie zażywać i jeść w tej chwili dobrą kolację zamiast mieć ochotę na torsje i puls zredukowany, jak się zdaje, tylko do stopnia koniecznego, aby w ogóle żyć. Nic tu po mnie bez niej w Chreptiowie.